Rolniczo Wytwórczy Kombinat Spółdzielczy im. Antoniego Paśki-to przykład kolektywizacji rolnictwa w Polsce po II wojnie światowej. Powstały 22 grudnia 1949 roku, przeszedł przez wiele etapów rozwoju, od oporu mieszkańców, przez działania Urzędu Bezpieczeństwa, aż po wizytę Edwarda Gierka. Historia RWKS to opowieść o przemianach politycznych i gospodarczych, które wpłynęły na życie mieszkańców Dębna.
Kolektywizacja rolnictwa
Pod koniec lat czterdziestych XX wieku, zgodnie z polityką rolną państwa, przystąpiono do kolektywizacji rolnictwa. W celu realizacji tego zadania wysłano do Dębna siedmioosobową grupę wojewódzkich aktywistów, którzy mieli nakłonić mieszkańców do utworzenia spółdzielni. Na jej czele stał działacz komunistyczny, członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Władysław Gościmiński. Większość mieszkańców podchodziła do słów agitatorów obojętnie, krótko mówiąc, wręcz wrogo. Powszechny był opór przeciwko zakładaniu kołchozów, jak wówczas nazywano spółdzielnie rolnicze.
Opór mieszkańców
Jako winnych obstrukcji wskazywano księży, którzy nie popierali „budowy ustroju socjalistycznego”. Podejmowano próby zgromadzenia materiałów obciążających dziekana dekanatu leżajskiego i proboszcza w Giedlarowej, ks. Augustyna Cybulskiego. Przeciwko jego osobie i wikariuszowi, ks. Leonowi Wieprzkowiczowi, prowadzona była przez Urząd Bezpieczeństwa sprawa o kryptonimie „Parafia”. Głównymi zarzutami było to, że „rozpowszechniają wrogą propagandę przeciwko uspołecznieniu wsi”. Skargę na ks. Cybulskiego w tej sprawie już w październiku 1948 roku złożył w raporcie miesięcznym skierowanym do Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Partii Robotniczej (PPR) drugi sekretarz Komitetu Powiatowego PPR w Łańcucie, Jan Berezecki. Sugerował odwołanie księdza z parafii.
Działania Urzędu Bezpieczeństwa
Na wiosnę 1949 roku Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Łańcucie miał 23 informatorów ponadto także 40 tzw. kontaktów oficjalnych. Początkowo ich rola ograniczała się do informowania o wrogich wypowiedziach wobec uspółdzielczania, wkrótce jednak zaczęto wykorzystywać ich do aranżowania poparcia dla tej idei na zebraniach mieszkańców. Tak też stało się w Dębnie. 13 maja 1949 roku odbyło się zebranie koła gromadzkiego PZPR i Stronnictwa Ludowego, na którym przystąpiono do tworzenia komitetu założycielskiego spółdzielni.
Powstanie Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej „Jutrzenka”
W 1949 roku działacze partyjni i lokalna społeczność rozpoczęli w Dębnie organizację Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej „Jutrzenka”. Mimo trudnych warunków i oporu ze strony części społeczności, 22 grudnia 1949 roku oficjalnie zarejestrowano pierwszą w okolicy spółdzielnię produkcyjną. Dębno stało się w ten sposób przykładem transformacji wsi w nowoczesne gospodarstwo rolne.
Skład założycielski i warunki początkowe
Do grona inicjatorów „Jutrzenki” należeli m.in. Jan i Barbara Słabiakowie, Jan i Paulina Kosiorowie, Wawrzyniec Cebulak, Wincenty Porębski, Karolina Kordas (Chmura) i Władysław Matuszko. W początkowym okresie do spółdzielni przystąpiły 24 rodziny, wnosząc łącznie 53 ha ziemi. Pracę na rzecz wspólnego gospodarstwa rozpoczęło 12 członków, pozostali zatrudniali się głównie poza rolnictwem, często w zakładach przemysłowych w Leżajsku, Przeworsku, Nowej Sarzynie czy Stalowej Woli.
W 1949 roku wieś liczyła 442 gospodarstwa: 234 o powierzchni do 2 ha, 183 między 2 a 5 ha, 12 między 6 a 10 ha i tylko 13 przekraczających 10 ha. Wieś nie była jeszcze zelektryfikowana, funkcjonowała w niej siedmioklasowa szkoła oraz filia gminnej spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Brakowało innych instytucji publicznych. Dominującym źródłem utrzymania mieszkańców było rolnictwo.
Polityczne zaangażowanie
Pierwotnie do spółdzielni wstępowali ludzie zaangażowani politycznie. W pierwszym roku po zorganizowaniu spółdzielni na dwudziestu sześciu jej członków – partyjnych było 22, po jedenastu z PZPR i ZSL. Większość mieszkańców Dębna była przeciwna uspółdzielczaniu. W maju 1950 roku we wsi pojawiły się mianowicie plakaty przestrzegające przed kolektywizacją. Dochodziło też do aktów sabotażu, w maju 1954 roku nieznani sprawcy wlali mleko do zbiornika paliwa w ciągniku.
Rozwój Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej „Jutrzenka” w latach 1949–1956
Trudne początki i ograniczenia organizacyjne
Choć powołanie spółdzielni w Dębnie stanowiło istotne osiągnięcie lokalnego aktywu, w pierwszych latach działalność „Jutrzenki” była ograniczona. Gospodarstwo cierpiało na brak zaplecza technicznego, niewystarczające doświadczenie członków oraz skromny kapitał inwestycyjny. Spółdzielnia została zorganizowana według tzw. II typu, który zakładał wniesienie przez członków nie tylko ziemi, ale i inwentarza żywego oraz maszyn, z wyłączeniem niewielkich działek przydomowych. W praktyce oznaczało to, że gospodarstwo miało do dyspozycji zaledwie 53 ha ziemi, 2 konie, jeden pług, kilka bron i jeden kultywator. Tak skromne wyposażenie utrudniało osiągnięcie samowystarczalności.
Struktura członkowska i sytuacja społeczna
Wśród pierwszych 23 członków przeważały osoby młode: 7 nie miało jeszcze 30 lat, 8 – nie przekroczyło czterdziestki, a tylko kilka osób należało do starszego pokolenia. Ich gospodarstwa przed przystąpieniem do spółdzielni były niewielkie – 3 osoby posiadały mniej niż 1 ha, 5 – do 3 ha, a 10 – powyżej 3 ha. Mimo tych trudności, spółdzielnia zaczęła stopniowo się rozwijać. W pierwszym roku przystąpiło do niej 3 nowych członków, a z czasem dołączyły kolejne osoby, m.in. rodziny Figielów, Grzelów, Zygmuntów i Młynarskich.
Jednak powierzchnia ziemi wniesionej przez nowych członków była znikoma, a spółdzielnia musiała zapewnić byt coraz większej liczbie osób. W 1950 roku utrzymywała 67 osób, z czego 41 mogło pracować, w tym 21 kobiet. W praktyce jednak pracy dla wszystkich brakowało.
Wzmacnianie bazy gospodarstwa
Zarząd spółdzielni podejmował liczne działania, by zwiększyć areał upraw i pozyskać fundusze. Dzięki staraniom Jana Kosiora – przewodniczącego zarządu – uzyskano zgodę na wykorzystanie dekretu o reformie rolnej i powiększenie areału gospodarstwa do 150 ha. Kolejnym krokiem było uzyskanie kredytu bankowego na inwestycje. Środki te pozwoliły na zakup inwentarza (2 konie, 10 krów) i maszyn, a także na budowę obory. Mimo tych działań, brakowało spójnej wizji i dyscypliny pracy. W 1950 roku zaledwie 12 członków rzeczywiście pracowało w gospodarstwie. Pozostali podejmowali zatrudnienie poza spółdzielnią. Sprawozdanie z 9 października 1950 roku wymienia konkretne nazwiska członków, którzy unikali pracy i jedynie korzystali z wyników gospodarstwa.
Problemy organizacyjne i brak fachowców
Brak doświadczenia w prowadzeniu dużego gospodarstwa rolnego był jedną z największych barier rozwoju. Większość członków miała wykształcenie podstawowe i praktykę w prowadzeniu jedynie małych gospodarstw rodzinnych. Rolników z odpowiednimi kwalifikacjami brakowało. Władze nie były w stanie zapewnić wsparcia technicznego i merytorycznego. W konsekwencji w pierwszych latach spółdzielnia próbowała zajmować się wszystkimi możliwymi formami produkcji: uprawiano wiele gatunków zbóż i roślin pastewnych, hodowano bydło, trzodę chlewną, drób, owce i konie. Brak specjalizacji i jednomyślności w działaniu sprawiał, że gospodarstwo nie rozwijało się efektywnie.
Przełom i stabilizacja
W 1952 roku przewodniczącym zarządu został Jan Słabiak, który kierował spółdzielnią do września 1962 roku. W tym czasie nastąpiła stabilizacja. Spółdzielnia gospodarowała już na 376 ha ziemi. Zbudowano obory, chlewnie, owczarnię i stajnię, zakupiono nowy sprzęt oraz rozwijano hodowlę i edukację rolniczą. Już w 1951 roku zakupiono pierwszy traktor. Mimo poprawy infrastruktury, nadal brakowało wykwalifikowanej kadry. Przeprowadzano kursy zawodowe dla członków, lecz niedobory kadrowe dawały się we znaki.
Wyniki i kryzys w 1956 roku
W 1955 roku przeprowadzono lustrację spółdzielni, która wykazała istotne braki w organizacji, m.in. opóźnienia w siewach, niewłaściwą gospodarkę paszami, niską wydajność upraw i niedopatrzenia w pracy Państwowego Ośrodka Maszynowego. W zakresie hodowli zwierząt stwierdzono m.in. słabą kondycję prosiąt. Choć gospodarstwo osiągnęło powierzchnię 420 ha i zaczęło inwestować w elektryfikację oraz nowe obiekty, wciąż panowała atmosfera niepewności. Lustratorzy określili ten stan jako „psychozę tymczasowości”. Krytyczny okazał się rok 1956. W wyniku uchwał VIII Plenum KC PZPR ograniczono rozwój spółdzielczości produkcyjnej, wskazując na konieczność samoorganizacji i samofinansowania. W całym kraju zlikwidowano tysiące spółdzielni – tylko w powiecie leżajskim rozwiązano 9 z 10. Tylko Dębno utrzymało swoją spółdzielnię dzięki determinacji jej członków.
Obrona „Jutrzenki” – symbolu przemian
Podczas historycznego zebrania w listopadzie 1956 roku, w obecności władz powiatowych i wojewódzkich, wniosek o rozwiązanie spółdzielni został odrzucony. Jej przeciwnicy wystąpili z organizacji, a pozostali członkowie rozpoczęli odbudowę majątku. Mimo wielkich strat – odejścia członków, utraty inwentarza i gruntów – spółdzielnia przetrwała. Wkrótce pomoc zaoferowali robotnicy z Huty Stalowa Wola i Zakładów Chemicznych w Sarzynie. Wspierali spółdzielców zarówno moralnie, jak i praktycznie – pomagając przy żniwach, omłotach i remontach maszyn. Dzięki tej solidarności spółdzielnia odzyskała zaufanie części mieszkańców, a jej działalność znów zaczęła się rozwijać.
Umacnianie i specjalizacja Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej „Jutrzenka” (1956–1970)
Od przetrwania do konsolidacji
Po dramatycznych wydarzeniach z 1956 roku, w wyniku których spółdzielnia utraciła znaczną część członków, gruntów i inwentarza, jej dalsze istnienie stanęło pod znakiem zapytania. Ostatecznie jednak, dzięki stanowczej postawie przewodniczącego Jana Słabiaka oraz pozostałych członków, zdecydowano o kontynuacji działalności. Mimo odejścia części rolników i likwidacji hodowli trzody chlewnej, owiec i drobiu, spółdzielnia rozpoczęła odbudowę majątku. W 1957 roku do gospodarstwa należało 130 ha gruntów ornych i 70 ha łąk. Brakowało podstawowych narzędzi i zwierząt pociągowych, co zmuszało do kolejnych inwestycji. Spółdzielcy, mimo trudnych warunków, nie rezygnowali. Ponownie skupili się na uprawach zbóż, okopowych i roślin przemysłowych oraz na odbudowie hodowli bydła i trzody chlewnej.
Odbudowa z pomocą środowiska i robotników
Działania spółdzielców zyskały wsparcie nie tylko lokalnych władz, ale także robotników z okolicznych zakładów przemysłowych – m.in. z Huty Stalowa Wola i Zakładów Chemicznych w Sarzynie. Pomagali oni przy pracach polowych, konserwacjach maszyn i transporcie. Kierownictwo hut i przedstawiciele PZPR wspierali spółdzielnię również organizacyjnie i moralnie. Stopniowo poprawiała się sytuacja wewnętrzna. Do spółdzielni zaczęli przystępować nowi członkowie: Stanisław Sigda i Stanisław Sum (1958), Albina Simko (1959), a także Anna Markocka, Kazimierz Bartnik i Władysława Rupar (1960). Dzięki ich zaangażowaniu i wzajemnej współpracy, spółdzielnia zaczęła odzyskiwać pozycję w środowisku.
Ograniczone efekty, ale rosnąca determinacja
W 1960 roku gospodarstwo wciąż nie dorównywało indywidualnym rolnikom pod względem plonów czy efektywności produkcji. Średni plon zbóż wynosił zaledwie 9,37 q/ha, a pogłowie bydła obejmowało 48 krów. Spółdzielnia miała też 24 świnie i 8 koni. Wartość dniówki obrachunkowej osiągała jedynie 30 zł. Choć wyniki były skromne, systematycznie rosła wydajność i organizacja pracy. W tym czasie rozpoczęto pierwsze próby specjalizacji. W 1961 roku zatrudniono agronoma – Józefa Piłata – który zainicjował rozwój hodowli trzody chlewnej. Spółdzielnia zaczęła inwestować w tę gałąź produkcji, lecz nie odniosła jeszcze spektakularnych sukcesów.
Nowe kierownictwo – krok ku modernizacji
Przełom nastąpił w 1963 roku, kiedy na przewodniczącego wybrano Ryszarda Dobrudzkiego. Jego celem było przekształcenie spółdzielni w nowoczesne, wyspecjalizowane gospodarstwo. Skupił się na rozwinięciu chowu trzody chlewnej i mlecznego bydła. Zmieniono rasę krów z czerwono-polskiej na bardziej wydajną – czarno-białą, nizinno-polską. Zakupiono stado zarodowe oraz dostosowano strukturę upraw do nowego kierunku produkcji. Niestety, pojawiły się przeszkody. W 1964 roku spółdzielnia musiała zlikwidować hodowlę trzody chlewnej z powodu epidemii „nosoryjówki”. Równocześnie wybuchł pożar stodoły, a tragiczna śmierć Dobrudzkiego pogłębiła kryzys.
Zmiana strategii i rozwój pod nowym kierownictwem
W obliczu poważnych strat i braku środków na inwestycje, spółdzielnia wymagała zdecydowanych działań. Dzięki wsparciu Komitetu Wojewódzkiego PZPR, 30 września 1965 roku nowym przewodniczącym został Eugeniusz Kowalczyk – były dyrektor PGR w Horyńcu. Dysponował on odpowiednim doświadczeniem i wykształceniem rolniczym, co pozwoliło mu przeprowadzić restrukturyzację gospodarstwa. Kowalczyk obrał za priorytet rozwój hodowli bydła mlecznego oraz tuczu trzody chlewnej. Produkcję roślinną dostosowano do potrzeb paszowych. Rozpoczęto też modernizację gospodarstwa i poprawę warunków socjalnych członków.
Stan spółdzielni w 1965 roku
Na koniec 1965 roku „Jutrzenka” liczyła 36 członków, którzy wraz z rodzinami stanowili 132 osoby. Spółdzielnia dysponowała 366,18 ha gruntów, w tym 135 ha zmeliorowanych. Bydła było 581 sztuk, w tym 104 krowy. Infrastruktura obejmowała m.in. 2 obory na 100 sztuk bydła, 2 chlewnie na 150 świń, młyn, owczarnię, stodołę, warsztat remontowy, magazyny oraz 8 ciągników, kombajn, ładowacz, opryskiwacze, snopowiązałki i 2 samochody ciężarowe. Całkowita wartość majątku wynosiła 14 168 807 zł, a wartość produkcji rocznej – 4 721 770 zł. Na inwestycje przeznaczono 3 137 256 zł.
Rozbudowa i specjalizacja
Od 1967 roku rozpoczęto intensywną rozbudowę gospodarstwa: powstało osiedle mieszkaniowe dla specjalistów oraz system wodociągowy. W 1968 roku spółdzielnia przejęła Państwowe Gospodarstwo Kolne w Chałupkach Dębniańskich i przekształciła jego infrastrukturę w bazę do tuczu świń. Pogłowie trzody chlewnej wzrosło do 1000 sztuk. W 1970 roku spółdzielnia osiągnęła dodatni wynik finansowy i zlikwidowała wcześniejsze zadłużenie. Od 1972 roku była już uznawana za jedno z najlepiej prosperujących gospodarstw spółdzielczych w regionie.
Nowoczesne gospodarstwo i dalszy rozwój RSW „Jutrzenka” po 1971 roku
Korzystna koniunktura i silna baza produkcyjna
Po 1971 roku Rolnicza Spółdzielnia Wytwórcza „Jutrzenka” w Dębnie, obejmująca również Chałupki Dębniańskie, weszła w okres dynamicznego rozwoju. Splot dwóch czynników – korzystnej polityki rolnej nakreślonej na VI Zjeździe PZPR oraz posiadania dobrze zorganizowanej bazy gospodarczej – umożliwił spółdzielni dalszą modernizację i ekspansję. Dzięki stabilnemu kierownictwu, jasnym celom i możliwościom inwestycyjnym, „Jutrzenka” mogła wykorzystać dostępne kredyty państwowe do przekształcenia się w nowoczesne gospodarstwo o charakterze kombinatu. Spółdzielnia specjalizowała się w produkcji wielokierunkowej, łączącej działalność roślinną, zwierzęcą oraz usługi budowlane.
Rozdział funkcji i modernizacja infrastruktury
Zgodnie z przyjętym planem, główna siedziba spółdzielni oraz działalność podstawowa zostały zlokalizowane w Dębnie. Tam rozwijano chów bydła mlecznego oraz wychów młodego bydła. Utworzono również zaplecze techniczne do produkcji pasz, bazę magazynową i park maszynowy. Z kolei w Chałupkach Dębniańskich ulokowano tucz trzody chlewnej i siedzibę grupy remontowo-budowlanej. Ta ostatnia z czasem została przekształcona w samodzielny Zakład Remontowo-Budowlany działający w ramach spółdzielni. Zakład działał na zasadzie samorozrachunku i realizował inwestycje mieszkaniowe i gospodarcze, a także świadczył usługi zewnętrzne.
Inwestycje i przebudowa obiektów
W latach 70. spółdzielnia zrealizowała szeroki program inwestycyjny. Przebudowano i zmodernizowano istniejące obory – m.in. oborę na 240 krów i na 80 młodych sztuk bydła według czeskiego systemu. Dwie dawne chlewnie dostosowano do wychowu cieląt, kurnik przekształcono w garaż, a młyn wiejski w hotel turystyczny. Stajnię i owczarnię przeznaczono na magazyny. Ponadto w Dębnie wybudowano nowoczesną suszarnię zielonek i mieszalnię pasz (oddane do użytku w 1977 roku) oraz osiedla mieszkaniowe dla członków, zwłaszcza sprowadzanych specjalistów.
Rozwój produkcji roślinnej i paszowej
W zakresie produkcji roślinnej „Jutrzenka” wprowadziła uprawę zbóż reprodukcyjnych na potrzeby Spółdzielni Nasiennej oraz roślin pastewnych – zarówno dla własnych potrzeb, jak i na sprzedaż. Szczególnie istotną pozycją stała się suszona pasza, która zyskała popularność także wśród indywidualnych rolników. Dzięki temu stała się dodatkowym źródłem dochodu. Pasza suszona, ze względu na trwałość i brak strat przy przechowywaniu, okazała się konkurencyjna na rynku. Spółdzielnia promowała także nowoczesne metody chowu bydła i trzody chlewnej w oparciu o tę technologię, zyskując opinię ośrodka innowacyjnego.
Społeczne zaangażowanie i integracja środowiskowa
Równolegle z rozwojem gospodarczym spółdzielnia prowadziła intensywną działalność społeczną. Wiodącą rolę odegrało budownictwo mieszkaniowe, zapewniające warunki bytowe dla pracowników, zwłaszcza fachowców z innych regionów. Spółdzielnia dbała o infrastrukturę komunalną – budowała wodociągi, rozbudowywała zaplecze socjalne, inwestowała w kulturę i edukację. Taka strategia przyciągała nowych członków i wzmacniała więź spółdzielców z gospodarstwem. „Jutrzenka” przekształciła się w zintegrowane centrum życia zawodowego i społecznego dla lokalnej społeczności.
Uznanie i publiczne zobowiązania
W 1971 roku „Nowiny Rzeszowskie” dwukrotnie informowały o aktywności spółdzielców z Dębna. Artykuły podkreślały ich zaangażowanie w modernizację produkcji i przygotowania do VI Zjazdu PZPR. Wśród zobowiązań podjętych przez spółdzielnię znalazły się m.in.:
- wyprodukowanie 15 ton dodatkowego mięsa wołowego,
- sprzedaż 100 warchlaków i 100 tuczników,
- zwiększenie plonów zbóż do 44 q/ha,
- podniesienie wydajności mleka o 400 litrów od jednej krowy.
Wcześniej tego samego roku spółdzielcy zobowiązali się do sprzedaży 70 świń, co zrealizowano przed terminem. We wrześniu ogłoszono kolejne zobowiązanie – sprzedaż dodatkowych 100 świń. Choć nie ustalono, czy zwiększona sprzedaż pochodziła z dodatkowej produkcji, czy z zasobów istniejących, działania spółdzielców zyskały rozgłos i uznanie.
Pozycja wzorcowego gospodarstwa
Dzięki konsekwentnej pracy, inwestycjom i integracji środowiska, „Jutrzenka” osiągnęła w latach 70. status jednego z najbardziej aktywnych i nowoczesnych gospodarstw spółdzielczych w regionie. Jej sukces był efektem wytrwałości członków, skutecznego zarządzania i pełnego wykorzystania dostępnych możliwości.
Wizyta Edwarda Gierka w RWKS
Dnia 17 września 1977 roku spółdzielnię odwiedził I sekretarz KC PZPR Edward Gierek. W czasie krótkiego pobytu spotkał się z jej kierownictwem i wybranymi pracownikami. Do wiosny 1982 roku funkcję prezesa spółdzielni pełnił Eugeniusz Kowalczyk, po którym stanowisko to objął Gołębiowski. Za jego kadencji nastąpiła zmiana nazwy spółdzielni na: Rolniczo Wytwórczy Kombinat Spółdzielczy im. Antoniego Paśki.

Prezes-Eugeniusz Kowalczyk,
Edward Gierek-I sekretarz KC PZPR
Leon Kotarba-I Sekretarz KWPZPR
Edward Girek w rozmowie z prezesem Eugeniuszem Kowalczykiem


Tradycyjne powitanie: „chlebem i solą”
Rozmowa z pracownicami RWKS.

Lata 1983-1993

Biuro RWKS w latach 90- tych.
W 1983 roku prezesem został Tadeusz Tupaj, który kierował spółdzielnią do 1993 roku. Wówczas na stanowisko to wybrano obecnego prezesa Zbigniewa Kotowskiego.
Zmiany w Spółdzielni
Gdy obejmował rządy w spółdzielni w Dębnie-miał 130 pracowników. To i tak mniej niż w latach osiemdziesiątych, kiedy poza działem rolniczym i zwierzęcym prowadzono jeszcze produkcję pomocniczą (metalową i drzewną) i zatrudniano ponad 200 osób.
Przekształcenie w Kombinat
Dziś w 2002 roku nie ma Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej, dziś działa Rolniczo-Wytwórczy Kombinat Spółdzielczy. Prezes uważa, że spółdzielczość wcale nie jest zła, tylko ludzie muszą do spółdzielczości dojrzeć. U niego dojrzeli, przynajmniej te 48 osób-sami członkowie! – które zostały.
Działalność Kombinatu w 2002 roku
Pracują w dwóch filiach: w głównej siedzibie, w Dębnie, króluje bydło mleczne rasy czarno-białej z domieszką HF, czyli holsztyńsko-fryzyjskiej, w Chałupkach Dębniańskich-świnie. Polskie białe zwisłouche w towarzystwie knurów o belgijskich genach: pietrain, duroc. Stada już są spore, a mają być jeszcze większe: docelowo 250 krów, 800 macior. Rok temu zaprzestano odchowu cieląt: rocznie wysyłano do Włoch 2000 sztuk.
Ziemia i Produkcja
Do tych ferm dochodzi przeszło 700 hektarów ziemi w tym 620 własnych, wykupionych w końcówce PRL, 85 dzierżawionych od rolników indywidualnych. Niewykluczone, że i te dzierżawione kombinat wykupi: w okolicy ziemia jest tania, za hektar wystarczy dać 1000-1500 zł, a chętnych do kupna brak.
Inwestycje i Modernizacje
W ostatnich latach w Dębnie sporo zainwestowano: za 360 tys. zł zakupiono nowoczesną linię udojową, chłodnię „Laval” na 6000 litrów, miksujący wóz paszowy-w przyszłym ma być gotowa komputerowa stacja żywienia krów i wtedy do obsługi 200 krów wystarczą cztery osoby. Więcej pracowników znajdzie zatrudnienie przy produkcji roślinnej (uprawie zbóż, rzepaku, buraków cukrowych) – w którą też się inwestuje: w minionym pięcioleciu kombinat wzbogacił się o najmocniejszy ciągnik polskiej produkcji 1634, agregat uprawowo-siewny „Kuna”, kombajn zbożowy „Claas”, prasę ze zwijarką beli słomianych. Czeka go jeszcze modernizacja świńskiej fermy w Chałupkach Dębniańskich: trzeba tam zainstalować pełną automatyzację i wentylację.
Na dzień 31 grudnia 2007 roku w Kombinacie pracowały 32 osoby.
Źródło: gazeta DziennikPolski